Krótkie opowiadania

piątek, kwietnia 28, 2006

Zły dzień

To zdecydowanie nie był dobry dzień. Najpierw Policja zabrała mu samochód, bo jego nowiutkie oponki sportowe miały za mały bieżnik, potem jakiś pies pogryzł mu nogawkę nowiuteńkich spodni od Armaniego, a teraz właśnie się dowiedział, że obie jego dziewczyny go rzuciły. Nie, żeby były jakieś super, ale spełniały swoją rolę dobrze.


Na szczęście jeszcze miał pracę. Wtedy właśnie zadzwonił telefon i dowiedział się, że firma zbankrutowała i to tym razem tak na serio, nie tak jak ostatnie siedem razy. MA jak najszybciej oddać komórkę oraz samochód, bo inaczej urząd skarbowy będzie go ganiał. Poinformował więc dzwoniącego gdzie może znaleźć auto i telefon, po czym wrzucił go do najbliższego kosza na śmieci.


W drodze do domu jeszcze dwa razy ktoś go ochlapał błotem z ulicy, jakaś babcia zbiła go parasolem, spadł deszcz i tuż obok niego piorun rozpłatał drzewo, ale najgorsze czekało na niego w mieszkaniu.
Ładne miał mieszkanie. Nie był kolekcjonerem badziewia z IKEI, raczej wolał antyczne meble, które specjalnie zamawiał w fabryce mebli w Henrykowie.. W ogóle uwielbiał wszystko, co było retro. Płyty winylowe, nakręcane zegarki, szare mydło. Niestety nie mógł w mieszkaniu zainstalować pieca na drewno ani nawet kominka, ale udało mu się sprowadzić materac z sianem i kołdrę wraz z poduszkami z prawdziwym pierzem gęsim. Tylko samochody i i garnitury lubił nowe. No i oczywiście kobiety. Te też wolał młode i świeże i ładne.
Wracając do mieszkania, to gdy do niego dotarł, to się okazało, że jednak mu się nie udało, bo mieszkania nie było. Była tylko wielka, czarna, wypalona dziura. Gdy już zamierzał się rozpłakać podszedł do niego jakiś gość. Kazał iść za sobą. Poszedł.


Szli do wieczora przez miasto, potem szli przez pola, przez łąki, mijali mosty, mijali fabryki, poligony miasteczka, gospodarstwa. Kąpali się w rzekach, a towarzyszyło im tylko milczenie i życzliwość mijanych ludzi. Gdy broda urosła mu do ziemi dotarli ponownie do miasta i wszystko wróciło do normy, oprócz brody, którą zostawił, bo dodawała mu powagi i ludzie bardziej go szanowali.

8 Comments:

At 16:55, Anonymous Anonimowy said...

mila historyjka, ktora szczegolnie podoba sie zyciowemu looserowi takiemu jak ja!zawsze jest ktos kto ma gorzej i zawsze jest cos co determinuje niezaleznosc mentalno psychiczna(taka broda). jesli sie jednak chwile zastanowic, to generalnie jest to odwolanie do fizlozofii stoickiej choc nie wiem czy to bylo zamierzone. ogolnie fajne.

 
At 09:36, Anonymous Anonimowy said...

karykaturalny Fight Club :P

ostatni akapit dodaje klimatu, powinieneś go rozwinąć

 
At 14:48, Anonymous Anonimowy said...

tak, ostatni akapit jest zdecydowanie kluczowy. braffo tfforczosci z sali 6

 
At 23:06, Anonymous Anonimowy said...

Smoluch Diabli Kamrat, taka bajka kiedys byla... Nie wiem jak to sie ma do czego, ale mi sie skojarzylo.

P, uwazaj na pochlebcow!

 
At 23:08, Blogger zielonobrody said...

Kto się kryje pod xywką FX?

 
At 23:18, Anonymous Anonimowy said...

hehe, po to sa xywki, zeby nie podawac nazwisk publicznie :]

zawezisz obszar domyslow odpowiadajac na pytanie: jak on tu trafil? dla ulatwienia dodam, ze juz bierzesz mnie pod uwage. i jeszcze xywka -mozna po niej trafic az na dwa sposoby, a jak ktos ci pomoze to juz bedzie zupelnie proste :)

 
At 23:58, Blogger zielonobrody said...

jedyne co mi przychodzi do głowy to że to ktoś z trafri.net
jak bardzo się mylę?

 
At 17:58, Anonymous Anonimowy said...

' Wracając do mieszkania, to gdy do niego dotarł, to się okazało, że jednak mu się nie udało, bo mieszkania nie było. Była tylko wielka, czarna, wypalona dziura. '
Zmień to, bo nie pasuje do reszty. treśc spoko, ale sposób przedstawienia tego jest okropna, albo rozwiń. szkoda psuć takim czymś całe opowiadanie.
+ powodzenia w dalszym pisaniu, bo jest ciekawe.
Edyt.

 

Prześlij komentarz

<< Home