Krótkie opowiadania

sobota, maja 13, 2006

Wyścig

Ryk silnika, spocone dłonie, obroty na 5 biegu już sięgają 5000 na minutę, gorąco, krew pulsuje w skroniach, adrenalina pompuje się coraz mocniej, wskazówka prędkości na 210 kilometrów na godzinę, jeszcze jeden zakręt i meta. Hamulec, zapach rozgrzanych klocków ceramicznych trących o tarcze, pisk opon ślizgających się po asfalcie, zdrętwiałe ręce kurczowo trzymające kierownicę, szybka kontra i gaz do dechy. 3... 4... 5... Znów maksymalne obroty. Nie! Ktoś go mija! W ostatnim akcie desperacji wciska przycisk Nitro na kierownicy. Cały świat rozmywa się wokół niego, przyspieszenie wciska w najnowszej generacji fotel kubełkowy, pasy bezpieczeństwa luźno zwisają na jego piersi, syk pompowanego Nitro, ryk silnika, meta! Przycisk nadal jest wciśnięty, mimo iż butla nie zawiera już Nitro. Całe ciało sztywne ze zmęczenia, zastygłe w ostatniej pozycji nie może się rozluźnić. Pedał gazu nadal wciśnięty do podłogi, wskazówka prędkościomierza nadal przechyla się w prawo mijając miarowo kolejne liczby. 180... 190... 200... 210... 220... Świat neonowych lamp świeci naokoło, wszystko zdaje się jedna kolorową plamą. 230... Ciało nadal zastygłe w tej samej pozycji, nie potrafi się rozluźnić. 240... Do mózgu zaczynają docierać sygnały, że coś jest nie tak, powinno się już skończyć. 250... Mózg próbuje zapanować z powrotem nad ciałem, bezskutecznie. W oczach pojawia się strach. To koniec. 260... Dźwięk przestaje docierać. Magiczna bariera decybeli została przekroczona. Słuch odszedł. Ta droga jest prosta jak strzała, ale kończy się nagle. Dalej jest tylko rzeka. To nie będzie bolało. Jeszcze tylko kilka sekund. Wibracje silnika są niesamowite. Wszystko się trzęsie. W pewnej chwili milknie i pozostają tylko reakcje amortyzatorów i sprężyn. Auto powoli traci prędkość. Radość pojawia się w oczach kierowcy. Będzie dobrze! Będzie żył! Wygrał wyścig! Co z tego, że stracił słuch?! Jest dobrze! Jeszcze tylko jedne skrzyżowanie i auto zatrzyma się na bandzie przed rzeką. Już stosunkowo powoli wtacza się na skrzyżowanie. Co z tego, że czerwone, kto by jeździł o tej porze? Jednak coś jeszcze czai się na niego. Gdy w zasięgu wzroku pojawiają się dwa jasne światła strach powraca. Potem jest już tylko uderzenie, chwila bólu i koniec. Reszty dowiecie się w swoim czasie.