"Michael" by AMNES
Pewnego dnia Michael wyszedł do pobliskiego lasu na poszukiwanie natury. Wyjątkowo nie układało mu się ze społeczeństwem. Był czarną owcą wśród ludzi. Obserwacje natury dawały mu spokój. Harmonia przyrody - tego brakowało mu w otaczających go ludziach. Oczekiwał, że odnajdzie klucz, potwierdzenie filozofii wyśmiewanej przez opiniotwórcze, rozległe i zdegradowane środowisko człowieka.
Chłopiec ten nie miał przeszłości. Z naturalnej dzikości od podstaw zbierał informacje. Nie czerpał ich jednak z telewizji - nie rozumiał jej idei. Źródła pisane powstałe po reformie tolerancyjnej również nie były dla niego jasne. Żadnych innych - z wieków ciemnych - nie dało się zdobyć. Dlatego szukał prawdy w lesie. Wiedział, że tereny, w których się wychował - okolice Białego Kolosa, jego kolebka - dadzą mu kiedyś odpowiedź.
Obserwacje rozpoczął tego dnia od ptaków. Zauważył u nich dziwną cechę w ciągu ostatnich tygodni. Otóż w ich gnieździe znalazły się mniejsze wersje tych, co znajdowały się tam wcześniej. Tego nie mógł pojąć, gdyż wiedział, że ptaki nie mają swojego Białego Kolosa. Ludzie jemu podobni z Aglomeracji Centropejskiej brali swoje mniejsze wersje z białych ciężarówek, które z kolei wyjeżdżały zza bram Białego Kolosa. Tego mu było na dzisiaj dosyć, więc poszedł ułożyć się do snu tam, gdzie zawsze - pod parkanem rzędu siedemdziesiątego trzeciego, miejsca zsypów - swej kolebki.
C.D.N.
3 Comments:
Niestety nie mogę powiedzieć, co będzie dalej, ale powiem że czekam niecierpliwie:)
przepraszam, za negatywny comment -ale to wszystko JUŻ gdzieś było. mam nadzieję, że rozwinie się w coś mniej oczywistego
Ciekawe, ciekawe opowiadanie.
Prześlij komentarz
<< Home